Moja mała zmiana, część 2 - zdjęcia przed i po :)

1 banan, 1-2 łyżki płatków owsianych, woda lub mleko do przykrycia składników, miksujemy, siemie lniane na wierzchu- prosty koktajl, a jaki smaczny ;)


Na tym etapie zauważyłam, że tak naprawdę to, co jemy ma duży wpływ na nasze ciało.
I wcale nie chodzi o to, żeby się głodzić. Wszystko, co do tej pory jadłam, jem nadal. Po prostu zmniejszyłam ilość spożywania niektórych produktów, między innymi cukru, soli, tłuszczu.
Gazowanych, słodzonych napoi i tak nie piłam, więc z tym nie miałam problemu, ale warto je wyeliminować z diety, bo powodują wzdęcia i zawierają mnóstwo cukru. Tak samo słodycze. Jadłam je tylko okazjonalnie, np tort urodzinowy- nie wypada odmówić 😂 lub raz na jakiś czas kawałek czekolady, czemu nie? 😉  Wszystko można, tylko z umiarem 😊
 Zaczęłam pić więcej wody niegazowanej, jeść więcej owoców, warzyw, pić koktajle- przeważnie tak proste, jak na pierwszym zdjęciu i oczywiście nie rozstałam się z nasionkami siemienia lnianego, które sypałam zwykle na kanapki i które uwielbiam. Do tego doszły nasiona słonecznika, na kanapki lub zajadałam je same na przekąskę 😉





Nasiona słonecznika, zajadamy razem z synkiem ;)


Nie głodziłam się, jadłam w sumie to, na co miałam ochotę.
Jeśli czułam, że mój organizm domagał się konkretnego smaku, to po prostu to jadłam. 
Nie chodzi o to, żeby się katować. Masz ochotę na chipsy to zjedz kilka, a nie całą paczkę. Masz ochotę na czekoladę, to zjedz 2, 3 kawałki, a nie całą tabliczkę 😉😄😂
Chodzi o to, żeby zachować jakiś umiar. Jeżeli chcesz coś odstawić, rób to stopniowo i konsekwentnie.
Na przykład kiedyś słodziłam 3 łyżeczki cukru do kubka herbaty. Zmniejszałam stopniowo ilość cukru, co kilka dni o pół łyżeczki. Teraz słodzę tylko pół łyżeczki. Da się, mimo że wcześniej w ogóle sobie tego nie wyobrażałam.

Jeżeli chodzi o moją aktywność fizyczną, to 3 miesiąc zaczął się trochę leniwie, miałam małe przerwy między ćwiczeniami. Pierwsze 2 miesiące opisane są tutaj: http://dorisow.blogspot.com/2018/02/moja-maa-przemiana-czesc-1-w-dwa.html
I wiecie co zauważyłam ?
 Zauważyłam, że mimo małej ilości ćwiczeń ubyło mi trochę w pasie. Także na pewno to sprawka zmiany żywienia.
Samo odstawienie cukru potrafi dużo zdziałać, bo nasz organizm w pierwszej kolejności spala węglowodany, między innymi cukier, później tłuszcz. Jeśli zmniejszymy zużycie cukru do minimum, to nasz organizm zacznie najpierw spalać tkankę tłuszczową.
Woda, siemię lniane, które zawiera błonnik, a także owoce, wszystko to pomaga pozbyć się złogów w jelitach i ładnie je oczyścić.
W sumie to prawda, jesteś tym co jesz.
Jesz tłusto, to tłuszcz na tobie się kumuluje. Jesz zdrowo, mniej tłuszczów, więcej warzyw, owoców, to zdrowo wyglądasz, skóra robi się  jędrna, rozjaśniona😉
Tu nie chodzi tylko o sylwetkę, ale także o zdrowie fizyczne i samopoczucie.
Ruch przyspiesza perystaltykę jelit, rozluźnia mięśnie, pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie no i oczywiście pomaga nam pozbyć się tłuszczyku.
   W czwartym miesiącu zaczęłam ćwiczyć 4 razy w tygodniu, ale treningi były dłuższe i trudniejsze, przynajmniej dla mnie 😉.
Ćwicząc w miarę systematycznie, zauważyłam, że stopniowo mogę podnosić sobie coraz wyżej poprzeczkę.
Zaczęłam zmieniać ćwiczenia, kiedy nie były dla mnie wystarczająco wyciskające, tzn ćwicząc nie męczyłam się i nie pociłam tak samo jak wtedy, kiedy zaczynałam wykonywać dany trening lub po prostu ćwiczenia nudziły mi się. 
Zaczęłam przeplatać treningi interwałowe spalające tkankę tłuszczową z treningami wzmacniającymi + brzuch lub skupiającymi się na spalaniu tkanki tłuszczowej na brzuchu, bo na tej części ciała najbardziej mi na razie zależy.
A oto moje efekty. Może nie są jakieś ogromne, ale ja jestem z tego bardzo dumna😊
Zdjęcia zrobione na początku stycznia vs zdjęcia teraz:



Brzuch, w okolicy pępka może nie wygląda najlepiej, podczas ciąży bardzo się rozciągnął :D
Ale i tak jest o wiele lepiej :)
Z 82 cm w pasie doszłam do 70 cm  


Jak widzicie, nie stosuje żadnej diety, ani nie ćwiczę przez cały tydzień. Trzymam się tego, co sobie postanowiłam,
Ćwiczę w miarę systematyczne, tzn staram się przynajmniej 2-3 razy w tygodniu wykonywać trening.
Wiadomo, czasami ciężko wygospodarować trochę czasu, ale warto mimo wszystko.
Nie mam narazie planu treningowego.  Wszystko zależy od mojego nastawienia i samopoczucia.
Jeśli czuję, że mogę dać z siebie więcej, to robię bardziej wyciskający trening :)
Z moich obserwacji wynika, że dobrze jest co jakiś czas zmieniać ćwiczenia.
Wtedy efekty według mnie widoczne są szybciej. Kiedyś wykonywałam ten sam trening przez dłuższy czas i zauważyłam, że wszystko tak jakby stanęło w miejscu, tzn centymetry w pasie nie chciały znikać. Postanowiłam zmienić trening i wyszło mi to na dobre 😊
Chyba moje mięśnie przyzwyczaiły się do jednego treningu i przestały reagować 😜.
   Trzeba pamiętać, aby na samym początku nie podnosić sobie zbyt wysoko poprzeczki. Wszystko zależy od organizmu. Każdy ćwiczy w swoim tempie, zaczynając od najprostszych ćwiczeń, rozpoczynając od rozgrzewki, kończąc na rozciąganiu. Skuteczniej jest robić ćwiczenia wolniej, a dokładniej, niż szybko, a byle jak. Dlatego właśnie bardzo polubiłam ćwiczenia Moniki. Każdy może je wykonywać, osoby początkujące i zaawansowane. Ćwiczenia nie są monotonne. Bardzo szybko mija czas. I super, bo Monika robi treningi 3w1, tzn rozgrzewka, ćwiczenia i rozciąganie 😊
Bardzo spodobały mi się słowa Moniki: "...żeby ćwiczyć, też trzeba ćwiczyć." ;)
cdn.











Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja mała przemiana część 1. Dwa miesiące, 5 cm lżej ;)

Testowanie zestawu L’Oréal Paris, Elseve, Magiczna Moc Glinki (maska, szampon i odżywka)