O tym, dlaczego mojemu dziecku staram się nie kupować zbyt często zabawek



 A otóż właśnie dlatego, że i tak zaraz pójdą w kąt. Z moich obserwacji wynika, że im mniej dziecko posiada zabawek, tym bardziej potrafi je docenić, a nawet spokojniej się bawić. Co więcej, buduje swoją wyobraźnię rozbrajając, składając i robiąc inne zabawki ze swoich starych. Znajduje ciekawe pomysły jaką jeszcze inną funkcję może pełnić ta zabawka.
Nie jestem przeciwniczką kolorowych edukacyjnych zabawek, ani ogólnie zabawek. Używanie ich z umiarem przynosi korzystne efekty w rozwoju naszych dzieci. Uważam tylko, że jeśli dziecko dostaje ich zbyt wiele i za często, to mogą dostarczać mu za dużo bodźców przez co staje się bardziej nerwowe, niespokojne, rozkojarzone.
 Nie mówię tu o zabawkach od wszystkich dziadków i babć, które uwielbiają rozpieszczać swoje wnuki ( niech się nacieszą, taka ich rola ),  lecz o nas samych, rodzicach. Zastanówmy się zanim kupimy kolejna zabawkę. Czy rzeczywiście jest aż tak potrzebna ? A może po prostu mamy zbyt mało cierpliwości do naszego dziecka i kupujemy mu coś tylko i wyłącznie dla chwili świętego spokoju. Popracujmy nad tym, bo to jest rozwiązanie, ale na krótko i może mieć negatywny wpływ na nasze dzieci.
Przypomnijmy sobie nasze dzieciństwo, kiedy jeszcze nie było tyle zabawek, ale za to było mnóstwo różnych ciekawych i wciągających zabaw. Może stamtąd zaczerpniemy jakiś pomysł, aby nasze dziecko spędziło miło czas, a także czegoś się nauczyło.
Nie bójmy się mówić o tym, że coś robimy źle. Także jestem rodzicem i czasem miewam takie momenty, że wolę coś dziecku dać, żeby mieć chwilę spokoju.
Zdaję sobie sprawę, że jeśli nauczę dziecko tego, że daję mu coś w zamian za siedzenie w spokoju, to krzykiem i płaczem nieświadomie będzie się domagało coraz częściej czegoś nowego.
Później dręczą mnie wyrzuty sumienia, ale cieszę się, że je mam.
Dzięki temu mogę pracować nad sobą i doskonalić się w byciu rodzicem.
Nikt z nas nie jest doskonały i nie wierzę, że tacy rodzice istnieją, ale właśnie to jest fajne, że mamy nad czym pracować. To ma sens :)
Dzięki swojemu dziecku, zrozumiałam, że dopiero zaczynam tak naprawdę uczyć się życia i oboje wciąż uczymy się od siebie nawzajem ;) Nauczyłam się między innymi bardzo prostej zasady: trzeba się poczuć dzieckiem, żeby zrozumieć dziecko ;)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moja mała przemiana część 1. Dwa miesiące, 5 cm lżej ;)

Moja mała zmiana, część 2 - zdjęcia przed i po :)

Testowanie zestawu L’Oréal Paris, Elseve, Magiczna Moc Glinki (maska, szampon i odżywka)